Przeskocz do treści

mężczyźni wolą blondynki!(?)

10 Maj 2010

Kiedy weszłam do domu zerknęłam na telewizor i to co zobaczyłam zmusiło mnie, bym chwilę przy nim została. Trafiłam na jeden z moich ulubionych tematów – blondynki kontra brunetki, a całość koordynowała Ewa Drzyzga. Te pełne jadu wypowiedzi, zdania wyrzucane prawie z krzykiem i razem ze śliną, co za emocje! (by the way kolejny supertemat w zapowiedzi na pasku – jeśli zaszłaś w ciążę i nie wiesz co zrobić – zadzwoń) Chyba nie muszę mówić, że trochę mnie to śmieszy.  – Kawały o blondynkach wymyślają brunetki bo są zazdrosne! – powiedziała jedna pani-gość. Frazesy płynące z widowni dotyczyły głównie tego, że brunetki są kojarzone z elegancją i myśleniem. Trochę ciężko mi się wypowiadać z męskiego punktu widzenia bo primo jestem kobietą, secundo – szatynką. Poza tym wiadomo przecież (tak tak, drogie panie), że każdy mężczyzna marzy o tym, żeby mieć w łóżku cycatą blondynkę (z mózgiem czy bez, uroda zdaje się być sprawą drugorzędną, a implanty? cóż.. – czego oczy nie widzą, tego… Dowód? Na przykład parówki, czy ostatnio sławna na pudelku Zahia).

Nie jest to stwierdzenie bezpodstawne, bowiem jakiś czas temu przeprowadziłam wywiad na typowo męskim forum (poirytowana fenomenem pewnej photoblogowej blond panny, która jest wyrocznią dla ludu na przykład w kwestii wyboru tuszu do rzęs, czy literatury.. w ogóle we wszystkich kwestiach). Panowie byli życzliwi i szczerzy w swych wypowiedziach, nie oszczędzali mi szczegółów. A kiedy pojawiała się wypowiedź typu „osobiście wolę brunetki, moja wymarzona kobieta powinna mieć ciemne włosy.” oczywiście w dalszej części zawierała tę główną pointę – „Ale o czym innym mam myśleć kiedy widzę blondynkę na szpilkach jak nie o tym, żeby ją przerżnąć?”

Stereotypy nie biorą się znikąd. Znam zarówno mało inteligentne blondynki jak i brunetki,  nie zauważyłam jakiś drastycznych liczebnych dysproporcji (a może mam za mało znajomych, żeby obiektywnie ocenić? tak, czasem bywam wredna). A jednak słyszy się, że to blondynki współczują gniazdkom elektrycznym, a błękit ich oczu jest warunkowany obecnością wody w głowie. Ponad to zyskały miano bardziej otwartych czy śmiałych. Inaczej mówiąc – łatwych.

Wiele w całą sprawę wnosi też czysta biologia. Biologia płci stwarza różnice bardzo znaczne, momentami trudne do zaakceptowania. Przeważnie dla nas, kobiet. Inna emocjonalność mężczyzn, a przede wszystkim inne podejście do seksu często stają się poważnym przyczynkiem do nieporozumień.

Dziś stereotypy zyskały na mocy, wielu naukowców zajmowało się korelacjami pomiędzy charakterem a kolorem włosów (naturalnym, rzecz jasna). Zostały one naukowo wykazane i nie chodzi bynajmniej o poziom inteligencji. Raczej o to, że mężczyźni rzeczywiście wolą blondynki! (wiąże się to z historią naszych przodków polujących na mamuty i w zasadzie ciągnie się do teraz). Konkretne barwy włosów wykazują przewagę pewnych cech, które w specyficznych warunkach (środowiskowych, społecznych etc.) mogą być faworyzowane lub odrzucane. Stąd na przykład silni biegający z włóczniami myśliwi wybierali blondynki z dziecięcą urodą żeby móc się nimi opiekować, bo zdawały się potencjalnie słabsze od innych kobiet (zaspokajanie swoich ambicji i egoizm jak widać tkwi w was od zawsze). Z kolei dziś mężczyźni słabsi, niepewni, nie posiadający cech przywódczych ani wielkiego majątku, częściej wybierają brunetki, które ze względu na swoją stanowczość i wrażliwość są im oparciem.

Kolejna konkluzja – faceci to egoiści i tchórze. Wybierają łatwą zdobycz, przy której nie będą musieli wysilać się intelektualnie. Tak, mężczyźni często boją się porażki – kobiety z ciemnymi włosami wydają im się chłodne, odważne, mądre.

Skojarzyło mi się Whatever works, gdzie jak zwykle pomiędzy allenowskimi absurdami, abstrakcjami i niezwykłymi konformacjami (obrazując, najczęściej dotyczy to trójkątów, choć nie tylko to mam na myśli) toczy się życie, które znamy wszyscy. Ładna blondynka, bez ambicji w kwestii wykształcenia, nie mająca oporów w bezsensownej gadce (za to delikatna, mająca symetryczną twarz i gotująca, ale głównie grysik oraz raki) staje się obiektem pożądania genialnego starca i nieziemsko przystojnego młodzieńca. Podjęcie całkiem prostej, logicznej decyzji, zajmuje jej ponad połowę filmu. Mimo to, można wyłapać kilka ciekawych wniosków. Mi najbardziej podoba się ten, że myślenie w nadmiarze boli. To znaczy może prowadzić do autodestrukcji oraz wykluczyć wszelką beztroskę na rzecz ciągłego cierpienia i poszukiwania perfekcji. Dodam, że niedawno rozmawiałyśmy o tym z koleżanką popijając piwo i stwierdziłyśmy, że jest ciężej niż się zapowiadało.

Kolejna rzecz – zbyt duża różnica w światopoglądzie (tu chodzi głównie o poziom intelektualny) jest nie do przeskoczenia. Przy tym znaczna różnica wieku między Borisem a Melody wydaje się tylko sprytnym zabiegiem będącym częścią komediowej konwencji filmu.

Na zakończenie proszę tylko, żeby nikt nie czuł się urażony. Postarajcie się odnajdywać ironię i podejść do tego z dystansem. Pozdrowienia dla fanów platyny!

I jeszcze fajna piosenka, w której będę kochać się przez kilka najbliższych dni: TU

From → od siebie

6 Komentarzy
  1. poirytowana permalink

    Powiem Ci, że oglądałam ten program i z każdą sekundą „lampienia” się na ekran, zastanawiałam się nad wyłączeniem telewizora… Po czym kablówka doznała zawału i się wyłączyła. Dodam, że nie działa do teraz, nie wiem czy to skutek burzy, czy bardzo pustej pani na widowni w różowym sweterku..

  2. pingwinek permalink

    Ty, weź dziołcha napisz se książkę

    XD

  3. pingwinek permalink

    btw, a ja kocham ryże cipki ;*

  4. Cholera, jestem chyba masochistą, bo wybieram „trudniejsze” dziewczyny, które przewyższają mnie poziomem intelektualnym -co nie jest przecież trudne 😉 hehe
    Szatynki i brunetki są bardziej pociągające.

    „faceci to egoiści i tchórze” -tym razem to Ty generalizujesz 😛

  5. A na mnie to krzyczałaś 😉

  6. No tak trochę nagiąłęm z tym „krzyczeniem” 🙂

Dodaj odpowiedź do parapecik Anuluj pisanie odpowiedzi